żeby nie było że jest różowo

coś czuję, że przed wyjazdem do Japonii zupełnie osiwieje i oszaleje.
Przez najbliższe 75 dni będę siedzieć na wielkim emocjonalnym rollercoasterze - góra dół góra dół i skręcik w lewo. Popadam ze skrajnej euforii w dół i walenie głową w ścianę, by po chwili stwierdzić "why not".

Powinnam wreszcie zarezerwować nocleg, bo inaczej będę spać w namiocie na drugim końcu miasta, bez dojazdu. I kiedy wydaje mi się, że mam wybrany Ryokan to czytam coś i zastanawiam się, ze może jednak nie ten a inny. Uparłam się na pokój z tatami, futonem i łazienką. W niewysokiej cenie (ha!) i z nienajgorszym dojazdem. Co okazuje się wcale nie jest takie proste, jakby się wydawało. Na chwilę obecną mam upatrzone 2 noclegi.
Inna sprawa jak się tam dogadam...

Kolejna kwestia to bilet "autobusowy". Czytam czytam i nic nie wiem. Bo czy bilet dobowy, który mam upatrzony obsługuje całą tokijską komunikację czy może tylko wybrane. I ogólnie to powinnam mieć z pięć różnych "dobówek". Niby jest słynny JR Pass, ale czy dla mnie nie planującej wycieczek Shinkansenem jest to opłacalna propozycja?

Zupełnie nie mam pojęcia ile powinnam mieć pieniędzy ze sobą (oczywiście w miarę moich zbieralniczych zdolności). W końcu żywić się będę sama, a raczej długo na chińskiej zupce w proszku i wodzie nie wyżyje. 

Co ja bym dała by wiedzieć, ze na pewno mam bilet na koncert i że zobaczę Arashi na żywo (choćby z ostatniego rzędu) <a teraz wszyscy tańczą nago by wyczarować mi bilet na arenie>

I jak ja w ogóle tam sobie poradzę?!?!?!?!?!?

dwa małe promyczki to fakt, ze bilet lotniczy na pewno mam i ze mogę wziąć 2x23kg bagażu.

AAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaa

0 komentarze:

Leave a Comment

Back to Home Back to Top Bo marzenia są najważniejsze. Theme ligneous by pure-essence.net. Bloggerized by Chica Blogger.