Amanda wróciła już z wakacji w domu, a ja wciąż nie podjęłam decyzji. I powinnam podjąć ją jakoś na dniach.
Tylko wciąż nie mogę się zdecydować.
Najchętniej poszłabym na ten koncert 21.09., ale to dzień mojego przylotu i boję się, że jeśli samolot (tfu, tfu) się spóźni to bilet pójdzie się bujać. I tego bym sobie nie darowała.
Gdyby mi się udało 21.09. to wtedy mogłabym 22.09. ponownie przyjść pod stadion i powspominać ;-)
ryzykować czy nie ryzykować
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
W tej kwestii bym nie ryzykowała, bo inwestycja emocjonalna i finansowa zbyt duża i znając Ciebie, pewnie będziesz się stresować.
już się stresuję ;-)
ale poprzednio samolot mi się nie spóźnił, po za tym planowy przylot mam chyba o 8 rano a koncert jest o 17:30 xD
no i jakby się udało to bym miała jeden koncert na stadionie i drugi pod stadionem.
ale gdyby się nie udało...
i to chyba mnie nieco skłania do nie ryzykowania.
w sumie mogłabym zrobić na odwrót - pierwszy dzień pod stadionem i próbować robić zakupy, a drugi dzień na stadionie. Wiem, że wtedy nie będzie niespodzianki "a co zaśpiewają".
ahhhh xD
Ale z drugiej strony 22. będziesz bardziej wypoczęta, żeby lepiej chłonąć chłopców;).
i tak i nie ;-)
bo jak będę szła na goodsowy shopping to żeby się wyrobić z zakupami przed koncertem to w kolejkę najlepiej stanąć o świcie xD
ale chyba tak zrobię, na koncert pójdę na spokojnie 22.09.
lepiej niech mnie Jun takiej wymiętoszonej po 14 godzinnej podróży nie ogląda ;-P
Leave a Comment