ostatnie godziny

zestresowana jestem, zdenerwowana, mam reisefieber
mam za dużo rzeczy
nadal nie wiem, który aparat wziąść
czy wszystko mam?

a tak właściwie to czy ja nie śnię??

przedwyjazdowo-stresowo

Stres na maksa, niedługo będę łazić po ścianach albo wgryzać się w meble.

Bardzo pomocne było dzisiejsze spotkanie z dziewczynami, och jak ja bym chciała Was zabrać ze sobą. Dlatego tym bardziej mam nadzieję, że nasza wielka wspólna babska wyprawa dojdzie do skutku na wiosnę 2015. Wierzę w nas, że nam się uda ^^

Fura ciuchów ułożona na łóżku czeka na drugie przejrzenie i zapakowanie do walizki.
Właśnie skończyłam pakować główną kosmetyczkę (ale chyba muszę się przepakować do większej).
Makijaż i resztę zapakuję jutro.

Jutro to dopiero będzie wieczór i noc.
Muszę wszystko zapakować od A do Z. Walizy, walizki i walizeczki.
Zdecydować, który aparat/aparaty wziąć ze sobą, Wciąż kusi mnie lustrzanka.
Muszę ogolić nogi, pachy. Wyskubać brew.
I posprzątać burdel w dużym pokoju.

na szczęście tatuś wrócił dziś w miarę normalnie (12 w nocy, a nie 6 rano jak wczoraj) i zapowiada się, że jutro też przyjdzie wcześniej i będzie mnie za rękę trzymać jak będę się odprawiać online.
no i wygląda a to że odwiezie mnie na lotnisko.

Czasami mam wrażenie, że 2 lata temu aż tak się nie denerwowałam jak teraz. Ale to pewnie złudzenie.
Rany czy ja wszystko ogarnę. Pociągi, zmianę miast, hotele... aaaaaaaa

Zwariuję zaraz i się popłaczę z tego stresu.

jeszcze w sprawie bileciku

Być może jestem już tak potwornie zmęczona (kolejny dzień chodzenia spać koło 2 i wstawania koło 7) albo może nie jestem już taką fanatyczką, ale po za wczorajszym pierwszym uderzeniem to tak naprawdę jakoś nie przeżywam negatywnie i dramatycznie tego mojego biletu na koncert. Miejsce jest jakie jest. W sumie najważniejsze, że tam będę. Będę słyszeć. Zobaczę przez lornetkę i na telebimie. No i po za tym to może być ciekawe przeżycie zobaczyć koncert tak z góry, te wszystkie światła i penlighty.
I tego będę się trzymać - cieszyć się, że znowu uda mi się pójść na koncert Arashi, gdzie na 160 000 biletów jest pewnie z milion chętnych.

Dostałam też info od Amandy, że mój bilet już jest w drodze do mojego hotelu. Teraz tylko muszę spróbować się z nią umówić i znowu spędzić miły wieczór na wspólnym fankowaniu xD


robótki ręczne - odcinek 6

efekt finalny (zdjęcia nie oddają uroku)



I think I am a little bit disappointed

Chyba cały czas miałam nadzieję i modliłam się by powtórzył się cud z miejscówką sprzed dwóch lat. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie czarnowidziała...
no więc cuda dwa razy się nie zdarzają a ja sobie wykrakałam...
moje siedzonko jest praktycznie na samym szczycie stadionu, daaaaleko od sceny (dobrze, że kupiłam sobie lornetkę. choć może lepiej było kupić lunetę).



może gdybym jednak skusiła się na opcję "najlepsze w mojej cenie" to bym coś bliżej i lepiej trafiła. Ale liczyłam na cud. Teraz to sobie mogę gdybać i tak nic nie zmienię, a tylko się mocniej zdenerwuję.

Plusy w tym wszystkim są malutkie trzy: siedzę tuż przy przejściu (miejsce nr 1), względnie na przeciwko sceny (tylko cholernie daleko) i będę miała niezły widok na plecy Arashów jak będą (o ile będą) występować wokół znicza olimpijskiego.
No i najważniejsze będę tam i znowu ich zobaczę.

ale chwilowo chce mi się płakać...

robótki ręczne - odcinek 5

literki wycięte, trzeba teraz poukładać i przykleić do uchiwy.
dodać jakieś ozdobniczki.



mam nadzieję, że wyjdzie ładnie

no bo oczywiście nie może być za różowo...

tajfun uderzył i to silny

no i z tego powodu mój bilecik wciąż jest jeszcze u właściciela, bo nie miał jak dojść na pocztę :/

zakupy

mam sandałki ^^
piękne czarne eleganckie i zarazem sportowe a do tego nazywają się:

a w sklepie ze skarpetkami machał do mnie kotek szczęścia ;-)

czas jechać!

ma się ten refleks ;-)

w końcu napisałam do Shogo, może uda się spotkać

robótki ręczne - odcinek 4

zaczynam chyba powoli panikować czy zdążę, jakie kolory wybrać, jak ułożyć literki, czy nie są za małe



horoskop na pazdziernik

waiting

Po weekendzie powinn dostac wiadomosc od Amandy na temat miejscowki.

Ciekawe gdzie tym razem bede siedziec

różności przedwyjazdowe

no to został ostatni tydzień, a nawet mniej bo jadę nurkować. Już tylko dni pozostały
  • a ja wciąż nie mam sandałków
  • po za tym wszystko chyba kupione
  • nie zrobiłam listy co chcę wziąć, ale jak tak myślę to to 46kg może być mało xD
  • z dobrych wieści - uchiwa idealnie mieści się do kabinówki
  • są też już wycięte szablony do literek do "enjoy" i "storm"
  • stres już narasta
  • czego nie mam?

tak coś czułam, że to byłoby za piękne


aczkolwiek wciąż tli się we mnie iskierka nadziei

robótki ręczne - odcinek 3

wszystko praktycznie gotowe, czas brać się do roboty


państwo pozwolą, że przedstawię...

moja kabinóweczka ^^


robótki ręczne - odcinek 2

Czasu to już właściwie w ogóle nie ma a ja wciąż mam czystą uchiwę. Zupełnie brak mi pomysłów na coś światłego i z polotem. Jedyne hasło, które wymyśliłam to "enjoy the storm" a po drugiej stronie klasycznie "porando".

I chyba nic więcej nie uda mi się domyśleć do wyjazdu, a jeszcze ucieka mi weekend przez nurkowanie.

co można wymyślić do Arashi ARAFES?

Mama i ja - part kolejny

Robimy z mamą zakupy kosmetyczne przed wyjazdem, stojąc w kolejce do kasy:

[M] 2KC bierzesz?
[A] Nie będę pić
[M] Apap... witaminy... może test ciążowy?
[A] To po powrocie xD

kochaj i szalej, nie myśl co dalej... jakoś się ułoży

będę mieć rozkminy i rozkminki aż do czasu kupienia biletu (na razie pojawiło się info "wkrótce", trzeba trzymać rękę na pulsie i zapolować) na występ gościnny 2PM we Frankfurcie.
Nie wiem co mam zrobić, bo jak zwykle czego nie zrobię będę zła na siebie. Każda decyzja jest zarazem zła i dobra.

i chyba jak zwykle skończy się "kochaj i szalej, nie myśl co dalej... jakoś się ułoży".

w końcu z Arashi w tym roku też nie tak różowo było z podjęciem decyzji. Ale w końcu stwierdziłam, że tyle oszczędzałam na koncert, że rezygnacja to jednak byłoby poddanie się a ja naprawdę chcę zobaczyć ich znowu. I znowu się udało. Cieszę się ogromnie.
A wydane pieniądze... cóż... wyparłam to z pamięci i nie chcę o tym myśleć. Uznałam, ze warto to warto :-)

teraz podobnie mam z tymi 2PMkami, no bo to zaraz po powrocie niemal, że to nie ich solowy koncert, że milion innych spraw. A z drugiej strony nadal jestem młoda, a domeną młodości są różne odcienie szaleństwa. A że mniej lub bardziej stać mnie, to czemu nie zaszaleć i nie zobaczyć ukochanych chłopców.
A jak później ogłoszą pełen koncert?
no to co, pojadę znowu xD

Super happy!!!

jest, jest, jest
bilecik na Arashi jest MOJ!!!
znowu ich zobacze

Chciec to moc

"Zatem róbmy to co lubimy w życiu. Jeśli naprawdę chcemy, marzenia się spełniają. Nasza determinacja jest w stanie pokonać wiele barier, które na pierwszy rzut oka są nie do pokonania. Nie znamy przecież do końca naszych możliwości. Trzeba próbować, a nie od początku myśleć, że nie da się, bo jest za trudne. Nagle świat się otwiera. A my patrzymy wstecz i przebyta droga wydaje się taka krótka. Przed nami wielka niewiadoma, która czasem może przerażać. Jednak niewiadoma staje się wiadomą"

Piotr Morawski

Planowe przyjecia

podczas przyjecia na oddzial zestaw standardowych pytan, a wsrod nich

[pigula] nalogi?
[ja mialam chcec powiedziec] piekni chlopcy

ticket.co.jp

zaraz zadzwonię do Amandy by ją obudzić, że jest na stronce bilecik dla mnie ;-)
i co mnie podkusiło, żeby podglądać

yeny

dostałam dziś maila od kolegi Michała z pracy, który też jedzie w tym roku do Japonii z pytaniem dlaczego jadę z yenami. Że przecież powszechne (podobno) jest wypłacanie z bankomatów.

I powiem szczerze nie wiedziałam co mu odpisać

no bo właściwie dlaczego jadę z gotówką?

Back to Home Back to Top Bo marzenia są najważniejsze. Theme ligneous by pure-essence.net. Bloggerized by Chica Blogger.