a może jednak...

jak wychodzę z jednych dołujących rozmyślań to wpadam w następne

dwa lata temu było zdecydowanie łatwiej, Arashi byli dla mnie najważniejszym zespołem i wtedy zrobiłabym naprawdę wszystko by ich zobaczyć.

A dziś naszła mnie refleksja czy to jest warte TAKICH pieniędzy.

by mieć pewność i mieć nadzieję, że a nuż trafi się dobre miejsce musiałabym zapłacić niewiele mniej niż 2 lata temu. Niestety nieco przekracza założony fundusz biletowy. Za wiadomo, że marne miejsce niewiele mniej.

ale nie jest też tak, że mnie nie stać.

nie wiem co robić

ustawiałam wyjazd znowu pod kontem koncertu, a teraz mam wątpliwości...

8 komentarze:

Anonimowy pisze...
26 sierpnia 2013 20:28

a może przestań tak o tym intensywnie myśleć? będzie co będzie... może jednak ten koncert nie jest najważniejszy? jak się uda pójść, to dobrze, jak nie - też dobrze! najważniejsze - nic na siłę! to ma być wydarzenie radosne a nie udręka :D

A. pisze...
26 sierpnia 2013 20:36

tylko, że to ode mnie zależy czy się uda czy nie bo to ja płacę ;P
jeśli zdecyduje się, że jestem skłonna tyle wydać to idę
jak nie to nie idę...

udręką jest decyzja, na koncercie będę bawić się cudownie to wiem

upper_case_b pisze...
26 sierpnia 2013 21:29

Wiesz, zakładając, że ARASHI będą jeszcze koncertować, to jeśli nie jesteś pewna, możesz zachować oszczędności na poczet przyszłego wyjazdu i wtedy pójść. Rozumiem, że dochodzi tu kwestia ew. zobaczenia na żywo koreańskiej konkurencji?

A. pisze...
26 sierpnia 2013 21:38

a wtedy będę pewna? myślę, że już raczej nigdy tej pewności co dwa lata temu miałam to nie odzyskam. Teraz jest dobry moment, oszczędzałam żeby ich teraz zobaczyć.
Co zrobię będzie źle, ale chyba bardziej będę żałować jak nie pójdę. Wiadomo kiedy znowu pojadę i czy znowu uda się ułożyć wyjazd pod Arashi?

no właśnie żadna koreańska konkurencja w tym czasie nie występuje, przynajmniej nie taka która by mnie interesowała.

upper_case_b pisze...
26 sierpnia 2013 21:57

No to już sama sobie odpowiedziałaś:).

A. pisze...
26 sierpnia 2013 21:59

nie jestem pewna, ale napisałam już do Amandy i nie ma odwrotu. Chyba że wszystkie bilety będą ponad mój budżet ;-)

Anonimowy pisze...
26 sierpnia 2013 22:47

więcej argumentów za pójściem na koncert ;) idź i już przestań o tym myśleć! ciesz się wyłącznie tym, że tam będziesz, z nimi! resztę zostaw za sobą!

A. pisze...
26 sierpnia 2013 23:31

kochaj i szalej, nie myśl co dalej ;-)

Leave a Comment

Back to Home Back to Top Bo marzenia są najważniejsze. Theme ligneous by pure-essence.net. Bloggerized by Chica Blogger.