Tak jak się spodziewałam w rzekomym ballotingu nie wylosowałam biletu. Miałam cały czas nadzieje to fakt, ale to była tylko ułuda i pusta nadzieja. Amanda od razu twierdziła, że to jakieś oszustwo. Mnie zajęło to nieco więcej czasu. Zastanawia mnie tylko jedno - na co była ta wielodniowa (ze 3 tygodnie) zabawa w kotka i myszkę z wynikami. Tego nie dowiem się raczej nigdy... oby refund szybko przyszedł, bo muszę go przesłać dalej.
W nawiązaniu do poprzedniego wpisu podjęłam decyzję. Nie jest ona ani słuszna, ani nie słuszna. Po prostu taka jest i koniec (no i mama kazała mi kliknąć guzik "wyślij maila")
Aczkolwiek oszaleje jak mi Amanda nie odpisze zaraz. Chyba naprawdę musi mieć już dość pierdolniętej polki...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Leave a Comment