a klata Gackta niechaj mi się śni po nocach



 To co uwielbiam w rockowych koncertach to głośna muzyka sprawiająca, że wnętrzności owijają się wokół kręgosłupa a słuch odzyskuję dopiero następnego dnia po koncercie. I ten wszechogarniający krzyk i pisk fanów (fanek). Sama bałam się, ze od tego ciągłego krzyku zedrę sobie zupełnie gardło. Na koniec już nie dawałam długo wyciągać pisku, bo mnie kaszel łapał. Trzeba przyznać, ze jestem fangirlem wrzeszczącym.
Ale jak tu nie wrzeszcześ jak Gackt zerwał z siebie koszulę, wyginał się i kręcił tyłeczkiem. Boże jaki on jest zajebisty i seksowny. ALeż on ma ciałko <krew z nosa>. A magnetyczne spojżenie jego burzowych soczewek kontaktowych było widać nawet na samym końcu sali ^^
W pewnym momencie drugi wokalista Jon podzielił publikę na pół i robił zawody w krzyku. Lewa strona była jego, a prawa Gackta. Zgaduj która wygrała?? xP

W sumie znałam może ze 2 piosenki (z czego jednej nie rozpoznałam) a bawiłam się wyśmienicie. I to jest właśnie magia muzyki i dobrego performera. Oj zrobił Gackt show. I choć nie nauczył się ani słowa po polsku to i tak złapał kontakt z publiką, ze ho ho. Bardzo żywiołowo zareagowała publika. Szczególnie na pytanie (zresztą najlepsze zdanie z całego koncertu):

"Do you...... Do you...... Do you...... Do you...... LOVE ME?!
Setki rak w gorze i pisk nie do opisania, mysle, ze glosniej sie nie da, kiedy zapada cisza...
Do you...... Do you...... Do you...... Do you...... WANNA FUCK ME?!
Moj blad. DALO sie glosniej.

Sporo było przerw między piosenkami, kiedy Gackt i Jon stali i nasłuchiwali krzyków tłumu. Takie patetyczne "oni nas kochają, oni nas wielbią".
Gackt wdzieczyl sie do tlumu. Nikt go nie tytulowal, on sam z siebie zrobil boga. Seksu. Dlugie spojrzenia i powoli sunacy wzrok przy wynioslej i wladczej postawie.

Zapewne mówią tak za każdym razem, ale oczywiście koncert w Warszawie był najlepszy i wogóle. Zresztą Gackt powtórzył to samo u siebie na Twitterze. I chyba zrobiło na nim wrażenie jak cała sala wrzeszczała na pełne gardło "Arigato, arigato"!

A w ogóle w pewnym momencie tłum coś krzyczał a ja słyszałam "Arashi" xP okazało się, ze Angelika też słyszała "Arashi" xP

Jak stałam sobie w kolejce pod płytę (na inne goodsy mnie nie było stać, bo kuźwa drogie były jak cholera. 150 zł za T-shirt?? w Berlinie X-Japan było zdecydowanie tańsze) to za mną jakaś laska z 5 razy temu samemu gronu ludzi wrzaskiem powtarzała "Mam kurwa butelkę Gackta". Ok rozumiem szał, ale w sumie to była zwykła butelka. No dobra zwykła butelka, któej dotykał Gackt. Ale po za tym to nadal była Kropla Beskidu. Rozumiem szał gdyby on się z niej napił i potem rzucił (tak jak robił Yoshiki w Berlinie - brał łyk wody, trochę polał publikę i rzut). I czy naprawdę nie da się zdać relacji bez przecinków? Ja rozumiem, ze było zajebiście (bo było). Chyba jestem już za stara :P

Karolina (przyjaciółka Angie i Gosi) opowiadała, ze jedna fanka do drugiej mówi "masz sztachnij się kołnierzykiem" xD
Sama zresztą byłam świadkiem podobnej sytuacji - "mogę dotknąć krawata?"

Mam nadzieje, że te wszystkie obietnice się spełnią i naprawdę przyjedzie znowu. Bo ja tak jak obiecałam przyjdę znowu i być może zaszaleję i wepcham się blisko sceny by łapać spoconą koszulkę xP

0 komentarze:

Leave a Comment

Back to Home Back to Top Bo marzenia są najważniejsze. Theme ligneous by pure-essence.net. Bloggerized by Chica Blogger.