Wciąż mam wątpliwości, ale chyba zeszły na dalszy nieco plan. I tak wszyscy wiedzą, że jestem wariatka i miewam głupie pomysły i że pojadę xD
Muszę przyznać, że wielki wpływ miało parę życzeń urodzinowych, które dostałam w tym roku :D
zwłaszcza te od Ally: "(...) żeby spontan życia był podstawą, objawiał się m.in. teatrem, koncertem a nawet wystawą (...)"
no a Matką Chrzestną wyprawy do Frankfurtu została Bisia, bo to przez cudowne opowiadanie, które dostałam od niej stwierdziłam że ja po prostu muszę ich zobaczyć na żywo choć przez chwilkę.
I choćby tylko ich występ miał się ograniczyć do zaśpiewania koreańskiego hymnu i "Arirang", to myślę że warto ;-)
o innych szalonych pomysłach w następnym odcinku ;-P
P.S. We can met in Frankfurt and I will do everything to do this ;-)
http://youtu.be/Usd34F_aNOM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
W sumie to chyba nie słyszałaś jeszcze "Arirang" w ich wykonaniu, więc mogłoby to być dla Ciebie podwójnie ciekawe, gdyby właśnie to wykonali;).
ja chyba w życiu na żywo nie słyszałam "Arirang" ;-)
Leave a Comment